Spar Girona - VBW Gdynia 86:53 (21:11, 23:9, 12:20, 30:13)

VBW Gdynia trafiła na bardzo wymagającego rywala w pierwszej kolejce EuroLeague Women i niestety wraca z Girony z bolesną porażką. Już od pierwszych minut hiszpański zespół narzucił własne tempo i skutecznie neutralizował atuty gdynianek. Po pierwszej połowie przewaga Girony wynosiła aż 24 punkty (44:20), co znacznie ograniczyło szanse VBW na nawiązanie walki. Kluczową postacią była Klara Holm, która zdobyła aż 27 punktów i była nie do zatrzymania na obwodzie. W trzeciej kwarcie VBW próbowała odrobić część strat, grając bardziej agresywnie i skuteczniej (wygrana 20:12). Niestety w ostatniej odsłonie Girona ponownie przyspieszyła, wygrywając kwartę aż 30:13. Gdynianki miały duże problemy z defensywą oraz ze zbiórkami, przegrywając walkę na tablicach. Brak skuteczności rzutowej i zbyt wiele strat przesądziły o wyniku. Mimo starań i kilku dobrych indywidualnych akcji, VBW nie miała argumentów, by zagrozić rywalkom. Spotkanie to pokazało, jak trudne będzie zadanie gdynianek w fazie grupowej Euroligi.

Ślęza Wrocław – Beroe Stara Zagora 100:63 (30:10, 18:21, 34:10, 18:22)

Ślęza Wrocław wróciła do europejskich pucharów w wielkim stylu, deklasując bułgarskie Beroe Stara Zagora. Już w pierwszej kwarcie zespół Arkadiusza Rusina pokazał pełną dominację, wygrywając tę część aż 30:10. Agresywna obrona i szybkie przejścia do ataku były kluczem do zbudowania bezpiecznej przewagi. Bułgarki miały ogromne trudności z organizacją gry i popełniały liczne straty. Aleksandra Mielnicka i Digna Strautmane przewodziły ofensywie, a Ślęza grała zespołowo i z dużą intensywnością. Trzecią kwartę wrocławianki również wygrały wysoko – 34:10 – praktycznie rozstrzygając losy meczu. Nawet gdy na boisku pojawiały się zawodniczki rezerwowe, Ślęza nie zwalniała tempa. Było to bardzo przekonujące zwycięstwo, które daje nadzieję na udaną kampanię w EuroCup. Gospodynie trafiły aż 12 trójek i miały 27 asyst, imponując zespołową grą. Beroe jedynie momentami było w stanie nawiązać walkę, głównie w drugiej i czwartej kwarcie.

MB Zagłębie Sosnowiec – SBS Ostrava 86:69 (17:20, 17:17, 36:12, 16:20)

Zagłębie Sosnowiec rozpoczęło rywalizację w EuroCup od pewnego zwycięstwa nad czeską SBS Ostrawą. Mecz miał dwie różne połowy – w pierwszej gra była wyrównana, a rywalki nawet prowadziły do przerwy trzema punktami. Kluczowy moment nastąpił jednak po zmianie stron, kiedy podopieczne Piotra Gliniaka zagrały kapitalną trzecią kwartę. Wygrana 36:12 w tej części gry była efektem intensywnej obrony i szybkich kontrataków. Catherine Reese zdominowała pole trzech sekund, notując 22 punkty, 15 zbiórek i 5 asyst. Świetnie wspierała ją Sydney Taylor, która dorzuciła 21 punktów i kilka kluczowych trafień z dystansu. Gospodynie grały mądrze, dzieliły się piłką i skutecznie wykorzystywały przewagi fizyczne. Czeski zespół nie był w stanie znaleźć odpowiedzi na ofensywną falę Zagłębia w trzeciej kwarcie. Końcówka była już formalnością, a sosnowiczanki kontrolowały wynik do ostatniej syreny. To udany debiut Zagłębia na europejskiej scenie i ważny krok w stronę awansu z grupy.

KSSSE Enea AZS AJP Gorzów – Besiktas BOA Stambuł 87:82 (22:19, 22:29, 24:12, 19:22)

Gorzowianki stanęły przed trudnym zadaniem, mierząc się z jednym z faworytów grupy – tureckim Besiktasem. Początek spotkania był wyrównany, ale w drugiej kwarcie to Besiktas przejął inicjatywę i zszedł do szatni z prowadzeniem 48:44. Po przerwie gospodynie wyszły na parkiet bardzo zmotywowane, szybko odrabiając straty dzięki skutecznej grze duetu Hurt–Owusu. Trzecia kwarta wygrana 24:12 okazała się przełomowa i pozwoliła Gorzowowi wyjść na prowadzenie. Courtney Hurt zanotowała kolejne double-double (21 pkt, 10 zb.), a Ashley Owusu była nie do zatrzymania, kończąc mecz z 28 punktami, 6 zbiórkami i 6 asystami. Weronika Telenga również dołożyła solidne wsparcie z ławki (10 pkt, 12 zb.). Turecki zespół próbował wrócić do gry w końcówce, ale zabrakło im skuteczności w kluczowych momentach. Gorzów wykazał się większą determinacją i zimną krwią w ostatnich minutach. To zwycięstwo ma ogromne znaczenie dla morale drużyny i pokazuje, że może ona powalczyć z każdym. Atmosfera w hali i wsparcie kibiców również odegrały ważną rolę.

Basket Namur Capitale – AZS UMCS Lublin 57:65 (25:14, 8:14, 17:19, 7:18)

Lublinianki rozpoczęły mecz bardzo nerwowo, szybko tracąc inicjatywę na rzecz agresywnie grających Belgijek. Pierwsza kwarta przegrana 14:25 nie zwiastowała niczego dobrego, ale zespół z Lublina potrafił się podnieść. W drugiej odsłonie defensywa AZS-u funkcjonowała znacznie lepiej, ograniczając rywalki do zaledwie 8 punktów. Kluczowe momenty nastąpiły w ostatniej kwarcie, gdy lublinianki całkowicie przejęły kontrolę nad meczem. Dominika Ullmann była nie do zatrzymania, zdobywając 19 punktów i trafiając ważne rzuty w końcówce. Równie dobrze spisały się Laura Gil i Markeisha Gatling, które zanotowały identyczne double-double (po 13 pkt i 11 zb.). Emilia Wnorowska i Martyna Morawiec dołożyły trafienia z dystansu w decydujących momentach. Lublinianki wygrały ostatnią kwartę aż 18:7, co ostatecznie przesądziło o ich zwycięstwie. Zespół trenera Krzysztofa Szewczyka pokazał charakter i odporność psychiczną. To bardzo ważne wyjazdowe zwycięstwo na trudnym belgijskim terenie.

Cztery zwycięstwa w EuroCup Women i cenne doświadczenie w Eurolidze – tak można podsumować pierwszą kolejkę europejskich zmagań polskich zespołów. Choć nie wszędzie było idealnie, a niektóre mecze wymagały sporego wysiłku, polskie kluby pokazały się z dobrej strony i z pewnością będą liczyć się w kolejnych rundach. Kolejne emocje już w następnej serii spotkań, które pokażą, czy dobra forma zostanie utrzymana.