Ślepsk Malow Suwałki - Energa Trefl Gdańsk 0:3 (22:25, 23:25, 23:25)
Pierwszy set rozpoczął się od mocnego uderzenia przyjezdnych, którzy szybko zbudowali wysoką przewagę (2:8). Ślepsk miał kłopoty z przyjęciem i nie potrafił zatrzymać skutecznych ataków Orczyka i Branda. Dopiero w połowie seta suwalczanie zaczęli łapać rytm gry – seria pięciu punktów z rzędu (10:12) pozwoliła im wrócić do rywalizacji, a po kiwce Droszyńskiego był remis 13:13. W końcówce jednak górą znów byli gdańszczanie – Brand dołożył asa serwisowego (18:23), a Orczyk przypieczętował zwycięstwo skutecznym atakiem.
W drugiej odsłonie również lepiej rozpoczęli zawodnicy Trefla – po asie Nasewicza prowadzili 7:4. Gospodarze jednak szybko odrobili straty (9:9), a od tego momentu rozpoczęła się zacięta wymiana punkt za punkt. Po ataku Asparuhowa Ślepsk objął prowadzenie 20:18, ale końcówka należała do gości. Gdańszczanie odwrócili wynik po skutecznych atakach Branda i udanym bloku Damiana Schulza obejmując prowadzenie 2:0 w meczu.
Trzecia partia przyniosła najlepszy fragment gry w wykonaniu suwalczan. Podopieczni trenera Dominika Kwapisiewicza prowadzili 9:6 i 14:10, prezentując skuteczny blok i agresywną zagrywkę. Trefl jednak nie zamierzał odpuszczać – po asie Branda wyrównał na 16:16. W końcówce gospodarze jeszcze raz wyszli na prowadzenie po punktowej zagrywce Honorato (20:18), ale znów zabrakło im skuteczności w kluczowych akcjach. Brand wywalczył piłkę meczową (22:24), a chwilę później zakończył spotkanie mocnym atakiem z lewego skrzydła (23:25).
JSW Jastrzębski Węgiel - PGE Projekt Warszawa 0:3 (19:25, 23:25, 22:25)
Pierwszy set rozpoczął się od szybkiego zbudowania przewagi przez warszawian (6:8, 8:11). Zespół Tommiego Tiilikainena dominował w ataku i bloku, utrzymując bezpieczny dystans punktowy. W końcówce popis dał Linus Weber, który najpierw pewnie zakończył atak, a następnie posłał dwa asy serwisowe wieńczące pierwszą partię.
Druga odsłona była bardziej wyrównana. Jastrzębianie poprawili przyjęcie, co pozwoliło im dłużej utrzymywać kontakt z rywalem. Po asie Jurija Semeniuka goście prowadzili 15:12, ale gospodarze w końcówce odrobili straty i doprowadzili do remisu (21:21). Decydujące akcje znów należały jednak do przyjezdnych – skuteczny atak Tillie dał im piłkę setową, a chwilę później blok warszawian zamknął partię.
Trzeci set miał podobny przebieg. Stołeczna ekipa rozpoczęła go od prowadzenia 7:3 po asie Webera, a w kolejnych akcjach dołożyła serię punktowych bloków (15:9). Jastrzębianie próbowali gonić wynik, zmniejszając straty w końcówce (20:23), lecz doświadczenie i spokój zawodników Projektu nie pozostawiły złudzeń. Tillie wywalczył piłkę meczową, a spotkanie efektownym atakiem w boczną linię zakończył Linus Weber.
Asseco Resovia Rzeszów - Cuprum Stilon Gorzów 3:0 (25:22, 25:18, 25:23)
W pierwszym secie kibice oglądali zacięty pojedynek punkt za punkt. Minimalną przewagę uzyskali rzeszowianie, gdy asem serwisowym popisał się Cebulj (14:11). Goście zdołali wyrównać po skutecznej zagrywce Mathisa Henno (17:17), jednak końcówka należała do Resovii. Dwa ważne punkty blokiem i skuteczny atak Demyanenki zaowocowały wygranym przez Sovię setem.
Druga partia od początku przebiegała pod dyktando zespołu z Rzeszowa, którą rozpoczęli od prowadzenia 5:1 i w dalszej części utrzymywali kontrolę nad grą. Gorzowianie próbowali gonić wynik, ale błędy w decydujących momentach kosztowały ich utratę kontaktu (19:14). Ostatnie akcje znów należały do Resovii – asem popisał się Demyanenko, a Vasina zakończył seta punktowym atakiem.
Trzecia odsłona również przyniosła sporo emocji. Po serii zagrywek Janusza gospodarze odskoczyli na 17:14, jednak Cuprum Stilon nie zamierzał się poddać i zbliżył się na jeden punkt (21:20). W końcówce ponownie więcej zimnej krwi zachowali rzeszowianie – piłkę meczową wywalczył Demyanenko, a spotkanie zakończył skutecznym atakiem Szalpuk.
Aluron CMC Warta Zawiercie - Steam Hemarpol Politechnika Częstochowa 3:0 (25:17, 25:22, 27:25)
W pierwszym secie do stanu 12:12 trwała wyrównana walka. Wówczas zawiercianie przejęli inicjatywę, wygrywając cztery kolejne akcje (16:12). Po chwili dołożyli jeszcze 3 punkty i wygrana w pierwszym secie była niemal pewna (20:14). W końcówce przy zagrywkach Kwolka gospodarze ponownie odskoczyli (24:15), a seta zakończył skutecznym atakiem Bartłomiej Bołądź. Różnicę zrobiły przede wszystkim błędy własne, drużyna z Częstochowy oddała rywalom o 6 punktów więcej.
Druga odsłona była bardziej wyrównana. Zawiercianie utrzymywali minimalną przewagę (8:7, 15:14), ale częstochowianie nie odpuszczali i doprowadzili do remisu 19:19. W końcówce lepiej spisali się jednak gospodarze – byli skuteczniejsi w ataku, dołożyli punktowy blok na wagę piłki setowej (24:21) a seta zakończył zepsuty serwis gości.
Trzeci set przyniósł najwięcej emocji. Częstochowianie prowadzili 11:8 po efektownej wymianie zakończonej przez Jakuba Kiedosa, lecz gospodarze odrobili straty (14:14), po asie Bieńka objęli prowadzenie 21:17. Determinacja ekipy gości pozwoliła jednak wyrównać (21:21). W emocjonującej końcówce Aaron Russell wywalczył piłkę meczową dla Aluronu (24:23) a mecz zakończył błąd przyjezdnych.
InPost ChKS Chełm - BOGDANKA LUK Lublin 0:3 (22:25, 14:25, 19:25)
Pierwszy set rozpoczął się od wyrównanej walki punkt za punkt. Obie drużyny prezentowały solidną grę w ataku i zagrywce, jednak od stanu 16:16 inicjatywę przejęli lublinianie. Po serii skutecznych akcji wyszli na prowadzenie 19:16 wygrywając pierwszą partię bez problemów.
W drugiej odsłonie gospodarze nie potrafili zatrzymać rozpędzonych mistrzów Polski. Podopieczni trenera Antigi zbudowali wyraźną przewagę już na początku (10:6), a z czasem ich dominacja rosła. Skuteczna gra w ataku i mocna zagrywka sprawiły, że przewaga Bogdanki sięgnęła aż dziewięciu punktów (22:13). Set zakończył się wyraźnym triumfem gości nie pozostawiając złudzeń, że ekipa Mistrzów Polski przyjechała do Chełma po komplet punktów.
Trzecia partia miała bardzo jednostronny przebieg. Lublinianie kontrolowali grę od pierwszej do ostatniej akcji, nie pozwalając rywalom ani razu objąć prowadzenia. Pewna i odważna gra w ataku oraz konsekwencja w polu serwisowym pozwoliły im przypieczętować zwycięstwo i cały mecz zakończyć w trzech setach.
PGE GiEK SKRA Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (21:25, 21:25, 26:24, 27:25, 15:13)
Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy w premierowej odsłonie utrzymywali minimalną przewagę. ZAKSA jednak szybko przejęła inicjatywę przy zagrywkach Urbanowicza wygrywając serię akcji i odskakując z 9:11 na 9:13. Bełchatowianie trzymali kontakt do stanu 16:17, ale końcówka należała do skuteczniejszych w ataku gości. Piłkę setową wywalczył Szymura a partię zakończyła zepsuta zagrywka ekipy z Bełchatowa
Drugi set miał bardzo podobny przebieg. Do stanu 10:10 trwała wyrównana walka po czym kędzierzynianie ponownie popisali się punktową serią – tym razem przy zagrywkach Szymury (10:16). Choć Skra poprawiła grę w ofensywie, więcej błędów własnych kosztowało ją stratę drugiej partii.
Trzeci set przyniósł przełamanie gospodarzy. Wynik długo oscylował wokół remisu (13:13, 20:20), ale w końcówce Skra zachowała więcej zimnej krwi. Po asie serwisowym Lemańskiego i punktowym bloku bełchatowianie wygrali na przewagi przedłużając szanse na zdobycie punktów w tym meczu.
Czwarta partia rozpoczęła się od przewagi Skry (14:8), lecz ZAKSA zdołała odrobić straty (16:16). O losach seta znów zadecydowała końcówka – po dwóch błędach rywali w ataku bełchatowianie triumfowali zapisując na swoim koncie punkt.
Decydująca partia była kwintesencją emocji siatkarskiego klasyku. Przy zmianie stron minimalnie prowadziła ZAKSA (8:6), lecz po chwili trzy punkty z rzędu zdobyli bełchatowianie (9:8). W końcówce skutecznie zaatakowali Krzysiek i Pothron zapewniając Skrze zwycięstwo.
Barkom Każany Lwów - Indykpol AZS Olsztyn 1:3 (25:21, 19:25, 25:27, 23:25)
Pierwszy set lepiej rozpoczęli siatkarze Barkomu, którzy szybko uzyskali trzypunktową przewagę (8:5). Olsztynianie odrobili straty po serii zagrywek Borkowskiego (16:16), ale w końcówce skuteczniejsi okazali się gospodarze. As serwisowy Tupczija dał im piłkę setową (24:20), a Kowalow zakończył partię atakiem z lewego skrzydła.
W drugiej odsłonie role się odwróciły. Indykpol AZS od początku narzucił własne tempo gry, prowadząc 8:3 i kontrolując przebieg seta. Choć lwowianie zbliżyli się na punkt (7:8), olsztynianie utrzymali wysoką skuteczność w ataku i wykorzystali liczne błędy przeciwników. Barkom popełnił aż dziesięć błędów własnych, a przestrzelona zagrywka w ostatniej akcji zakończyła seta wynikiem 25:19 dla gości.
Trzecia partia również dostarczyła emocji. Gospodarze rozpoczęli od prowadzenia 7:3, lecz Indykpol konsekwentnie odrabiał straty, wyrównując po punktowym bloku na 16:16. W końcówce Barkom miał piłkę setową po ataku Tupczija (24:23), ale olsztynianie doprowadzili do gry na przewagi. Ostatecznie triumfowali po autowym ataku rywali.
W czwartym secie ponownie długo trwała wyrównana walka. Barkom prowadził 20:18, jednak seria zagrywek Łukasza Kozuba i szczelny blok Indykpolu AZS odwróciły losy seta (20:23). Dwa błędy serwisowe gospodarzy w końcówce przypieczętowały zwycięstwo olsztynian.