Indykpol AZS Olsztyn - Trefl Gdańsk 3:1 (21:25, 25:23, 25:21, 25:21)

Trefl Gdańsk lepiej rozpoczął spotkanie, wykorzystując błędy gospodarzy i grając skutecznie blokiem oraz zagrywką. Siatkarze z Gdańska szybko odskoczyli na kilka punktów przewagi, a as Rafała Sobańskiego dał im wyraźny komfort w końcówce. Pierwszego seta zakończył skuteczny atak Nasevicha, który dał gościom zwycięstwo 25:21.

W drugiej partii do głosu doszli olsztynianie, którzy poprawili przyjęcie i zaczęli dominować w ataku. Karlitzek i Halaba prowadzili zespół do zwycięstwa, choć w końcówce Trefl jeszcze próbował odrobić straty po asach Sobańskiego. Ostatecznie Halaba skutecznym atakiem z drugiej linii zamknął seta 25:23.

Trzeciego seta rozpoczęły trzy asy Karlitzka, które ustawiły ton gry. Goście z Gdańska nie poddali się i doprowadzili do wyrównania, lecz końcówka ponownie należała do olsztynian. Karlitzek dołożył kolejne dwa asy, a Halaba zakończył partię wynikiem 25:21.

Czwarta odsłona to już pełna kontrola Indykpolu AZS. Gospodarze szybko odskoczyli na osiem punktów i mimo prób powrotu Trefla, utrzymali przewagę do końca. Spotkanie zakończył pojedynczy blok Seweryna Lipińskiego, który przypieczętował zwycięstwo Olsztyna 3:1.

PGE Projekt Warszawa - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (22:25, 22:25, 24:26)

Zapowiadało się hitowe starcie i takie było. Mecz rozpoczął się od wyrównanej gry, jednak z każdą kolejną akcją goście coraz mocniej przejmowali inicjatywę. Kapitalnie dysponowany był Bartłomiej Krzysztof Szalpuk, który zdobywał punkty z każdej pozycji, a wspierali go Cebulj i Demyanenko. Projekt próbował odpowiadać atakami Bednorza i Webera, ale błędy w zagrywce i nieskuteczność w końcówkach setów były dla warszawian zabójcze. Pierwsza partia zakończyła się wynikiem 25:22 dla Resovii, a przyjezdni zaskoczyli gospodarzy twardą zagrywką i świetną grą w obronie.

Drugi set był kopią pierwszego – długie wymiany, mocne serwisy i efektowne kontry. Projekt prowadził 17:15 po serii punktów Semeniuka i Butryna, ale w decydujących momentach znów górą byli rzeszowianie. Świetnie zagrał Vasina, który pojawił się na boisku i natychmiast odmienił obraz gry. Demyanenko dołożył punkty ze środka, a Resovia wygrała 25:22.

Trzecia odsłona była najbardziej zacięta – do samego końca żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć na więcej niż dwa punkty. Projekt miał nawet setbola, ale w końcówce Demyanenko i Vasina popisali się kapitalnymi akcjami. Czeski przyjmujący skończył mecz potężnym atakiem, a Resovia zwyciężyła 26:24 i w całym spotkaniu 3:0. To pierwsza porażka Projektu Warszawa w sezonie, który dotąd nie stracił nawet seta. Rzeszowianie pokazali jednak, że doświadczenie, koncentracja i chłodna głowa w końcówkach wciąż są ich największym atutem.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:16, 25:23, 27:25)

W pierwszym secie wynik długo oscylował wokół remisu, a przy stanie 13:13 trudno było wskazać faworyta. Dopiero w końcówce ZAKSA zaczęła wyraźnie dominować – poprawiła jakość ataku i ustabilizowała przyjęcie. Kluczowy okazał się fragment od 18:16, kiedy to Kamil Rychlicki popisał się serią trudnych zagrywek, pozwalając gospodarzom odskoczyć. Ostatni punkt padł po ataku Rafała Szymury, który sprytnie wykorzystał blok przeciwnika.

Drugą partię lepiej rozpoczęli siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Poprawili skuteczność w ataku i punktowali zagrywką, zdobywając dwa asy, które pozwoliły im zbudować przewagi 7:10 i 15:19. Choć goście mieli sytuację pod kontrolą, kędzierzynianie w końcówce odrobili straty i doprowadzili do remisu 20:20. O zwycięstwie ZAKSY przesądziły dwie ostatnie akcje – najpierw Karol Urbanowicz skutecznie zaatakował ze środka, a chwilę później błąd jastrzębian zakończył seta.

Trzecia odsłona ponownie zaczęła się po myśli jastrzębian, którzy odskoczyli dzięki mocnym zagrywkom i wypracowali prowadzenie 2:5, a następnie 3:8. Dwa asy Benjamina Toniuttiego powiększyły różnicę do pięciu punktów, jednak ZAKSA zdołała wrócić do gry, wykorzystując kolejne błędy rywali i doprowadzając do remisu 17:17. Końcówka była niezwykle wyrównana. Adam Lorenc zapewnił gościom piłkę setową (23:24), ale gospodarze wyrównali i triumfowali w grze na przewagi. Ostatnią akcję meczu zakończył atak Karola Urbanowicza z przechodzącej piłki.

Aluron CMC Warta Zawiercie - InPost ChKS Chełm 3:0 (25:21, 25:20, 25:22)

 Początek pierwszego seta należał do przyjezdnych, którzy szybko zbudowali przewagę 1:4. Aluron CMC Zawiercie błyskawicznie jednak uporządkował swoją grę, doprowadzając do remisu 7:7. W środkowej fazie gospodarze przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku, wypracowując bezpieczną przewagę 18:13. Choć zespół z Chełma zdołał zbliżyć się jeszcze na dwa punkty (20:18), końcówka należała do zawiercian, którzy utrzymali koncentrację i zamknęli seta zwycięstwem 25:21. Ostatnia akcja zakończyła się zepsutą zagrywką gości – jedną z aż dziesięciu pomyłek, jakie popełnili w tej odsłonie.

W drugiej partii inicjatywa od początku należała do Jurajskich Rycerzy. Po asie Miłosza Zniszczoła prowadzili 7:4, a następnie 14:10, pewnie kontrolując przebieg seta. Siatkarze ChKS momentami próbowali odgryzać się skutecznymi akcjami, lecz ich głównym problemem pozostawały liczne błędy własne, w tym zepsute zagrywki. Gospodarze grali konsekwentnie – imponowali w ataku i przewyższali rywali także w bloku. Gdy Bartłomiej Bołądź dołożył asa serwisowego (21:15), losy seta były praktycznie przesądzone. Decydujący punkt padł po błędzie przyjezdnych w ataku.

Trzeci set rozpoczął się lepiej dla gości, których do prowadzenia 4:6 poprowadziła dobra zagrywka Grzegorza Jacznika. Gospodarze szybko jednak odrobili straty, a następnie zbudowali solidną przewagę 16:11. Krótkie rozluźnienie w ich grze wykorzystał ChKS, zdobywając cztery punkty z rzędu i doprowadzając do remisu po asie Remigiusza Kapicy (19:19). W decydujących fragmentach to jednak zawiercianie okazali się skuteczniejsi, a mecz efektownie zakończyła punktowa zagrywka Miguela Tavaresa.

Bogdanka LUK Lublin - PGE GiEK Skra Bełchatów 1:3 (20:25, 24:26, 25:19, 26:28)

Do przeczytania relacji z tego meczu zapraszamy na https://sportnews24.info/siatkowka/plusliga/skra-gora-w-lublinie-leon-bez-blysku-lemanski-prowadzi-gosci-do-zwyciestwa

Steam Hemarpol Norwid Częstochowa - Ślepsk Malow Suwałki 3:2 (25:18, 23:25, 25:21, 20:25, 15:12)

Spotkanie rozpoczęło się idealnie dla gospodarzy, którzy dzięki trzem asom serwisowym Jakuba Kiedosa szybko zbudowali prowadzenie 5:0. W kolejnych akcjach utrzymywali wyraźną kontrolę nad przebiegiem seta, pewnie punktowali w ataku i prowadzili kolejno 10:3 oraz 19:12. Zespół z Częstochowy bez większych problemów zakończył tę odsłonę zwycięstwem, a ostatni punkt padł po zagrywce rywali w siatkę.

Drugiego seta lepiej rozpoczęli suwalczanie, którzy odskoczyli na 3:6 i przez większą część partii utrzymywali kilka punktów przewagi. Norwid próbował odrobić straty, zbliżając się na 15:16 i 18:19, lecz gospodarze sami komplikowali sobie sytuację – popełnili aż trzynaście błędów własnych. Goście wykorzystali tę słabość i dowieźli korzystny wynik do końca. Skuteczny atak Joaquína Gallego ustalił rezultat na 23:25.

W trzeciej odsłonie częstochowianie ponownie mocno otworzyli seta (5:1), ale przyjezdni szybko doprowadzili do wyrównania (9:9). Drużyna trenera Guillermo Falaski odbudowała jednak przewagę, odskakując na 18:14. Gospodarze ograniczyli liczbę pomyłek, utrzymywali dobrą skuteczność w ataku i dokładali punkty blokiem. Tę partię zamknął mocny atak Patrika Indry po rękach przeciwnika.

Czwarty set przyniósł najbardziej wyrównaną walkę – obie drużyny wymieniały ciosy, a wynik długo oscylował wokół remisu (6:6, 12:12). Dopiero w końcówce inicjatywę przejęli suwalczanie, którzy po serii wygranych akcji od stanu 18:19 zaczęli budować przewagę. Dobrą zmianę dał David Smith, a as serwisowy Bartosza Filipiaka powiększył różnicę do czterech punktów (19:23). Udany atak Smitha zakończył seta.

Decydujący tie-break rozpoczął się od niewielkiej przewagi gospodarzy, którzy przed zmianą stron prowadzili 8:5 po punktowym bloku. Częstochowianie odskoczyli jeszcze na 10:6, lecz przyjezdni zdołali zmniejszyć stratę do jednego punktu (10:9). Norwid zachował jednak przewagę w kluczowych momentach – Patrik Indra wykończył kontrę, dając piłkę meczową, a chwilę później blok Luciano De Cecco przypieczętował zwycięstwo gospodarzy.

Barkom Każany Lwów - Cuprum Stilon Gorzów

Mecz zostanie rozegrany 2 grudnia.