Trener Lavarini nie zaskoczył kibiców, wydaje się, że postawił na swoją aktualnie najmocniejszą szóstkę, jedynym zaskoczeniem mogła być obecność w szóstce Oli Gryki zamiast Magdy Jurczyk, jednak ta pierwsza pokazała się z bardzo dobrej strony i swoją postawą zasłużyła zaufanie trenera.
Mecz otwiera punktowym atakiem z drugiej linii Magda Stysiak. Polki niewątpliwie będą próbować odskoczyć już w pierwszej fazie seta. Dobry początek pozwolił na trzypunktowe prowadzenie (5:2, 6:3 i 7:4). Chinki nie potrzebowały dużo czasu na opanowanie nerwów i szybko wyszły na prowadzenie po pięciopunktowej serii (10:8). Widać, że obydwie ekipy dobrze przygotowały się na dzisiejszy mecz, Chinki (jak zawsze) świetnie bronią, natomiast Polki mocno pracują blokiem. Bardziej efektywna jest jednak gra Chinek, które utrzymują trzypunktowe prowadzenie. Szczególnie martwi brak kończącego ataku, po drugiej stronie w ataku błyszczą Wu oraz Gong. Niestety druga część seta przyniosła ogrom błędów i dużą nerwowość w naszej drużynie, która po słabym secie ma kilka minut na reset głowy i podjęcie równorzędnej walki.
Początek drugiego seta wygląda niepewnie, Chinki od początku zyskują dwupunktową przewagę (2:4) prezentując w dzisiejszym meczu wyśmienitą formę. Polki są bezradne na niewiarygodnie skuteczną Wu oraz dobrze ustawiany blok Azjatek. Przy stanie 8:12 zdawało się, że Polki poderwały się do gry, jednak to dziś Chinki mają lepszą zagrywkę, są sprawniejsze i bardziej cwane broniąc jak natchnione. W środkowej części seta biało-czerwone doskakują do przeciwniczek na jeden punkt (13:14) co wlało w serca kibiców nadzieję na dobre zakończenie tego seta. Niebezpodstawnie, ponieważ szybko wyszły na dwupunktową przewagę (17:15). Przyjezdne udowadniają, że rozegrane w tym sezonie mecze przeanalizowały bardzo dokładnie wykorzystując słabości naszej drużyny. Z drugiej strony nasze reprezentantki zaczęły grać odważnie i bez strachu utrzymując przewagę (21:19, 22:20). Set kończy się wynikiem 25:20 wlewając w serca kibiców nadzieję.
Można powiedzieć, że trzeci set zaczyna się standardowo…od prowadzenia Chinek (2:4, 3:5). Mnożące się błędy i nieskończone ataki uniemożliwiają Polkom nawiązanie równorzędnej walki i w środkowej części seta wygląda to co najmniej bardzo źle. Przy ośmiopunktowej stracie trener Lavarini decyduje się na podwójną zmianę. Przy stanie 8:16 niewielu widziało szansę dla biało-czerwonych na odwrócenie losów tego seta. Nie pomagały zepsute zagrywki oraz kolejne nieskończone ataki. Przewaga Chinek ciągle rosła a set zakończyła zepsuta zagrywka. Polki w końcówce zdobyły kilka cennych punktów, które miejmy nadzieję pozwolą na lepsze rozpoczęcie czwartego seta. Póki co można powiedzieć, że Polki nie do końca dojechały na mecz. Dyspozycja pozostawia wiele do życzenia a ilość elementów do poprawy tylko rośnie. Trzeci set pokazał niemoc, jakiej chyba w tym sezonie jeszcze nie widzieliśmy. Presja ćwierćfinału na własnym boisku wydaje się mieć zły wpływ na postawę i mentalność naszych zawodniczek.
W czwartym secie na boisku od początku gra Paulina Damaske, która zmieniła słabiej dysponowaną Martynę Łukasik w trakcie trzeciego seta. Tę partię zaczyna również Magda Jurczyk. Przy stanie 2:4 na boisku pojawia się Alicja Grabka. Zmiany są bardzo późno a jedynym jasnym punktem w naszej ekipie jest Martyna Czyrniańska, która dwoi się i troi broniąc, przyjmując i atakując nawet najbardziej niewygodne piłki. Nie mając nic do stracenia biało-czerwone zaczęły grać…wyluzowane i uśmiechnięte obejmując prowadzenie (11:8). Odmieniona Magda Stysiak jak natchniona kończy atak za atakiem. Biało-czerwone wróciły do gry porywając kibiców na całej hali. Przy szcześciopunktowym prowadzeniu (18:12) nasza drużyna wyraźnie się odprężyła. Ekipa z Azji próbowała zniwelować przewagę, ale pozytywna energia polskiego zespołu i masa punktowych bloków pozwoliły na utrzymanie bezpiecznej przewagi (21:15). nNa szczęście tak zostało do końca seta. Polki doprowadziły do tie-breaka wywołując wielkie emocje nie tylko u kibiców, ale również przedstawicieli prasowych przeżywających mecz równie mocno co nasi kibice i zawodniczki.
Ostatni set zaczynamy oscylując wokół remisu. Przy wyniku 5:3 po dwóch punktowych blokach Polek trener Chin prosi o przerwę. Nie wybija to jednak biało-czerwonych z rytmu, które utrzymują przewagę (6:3, 7:4) wykorzystując dla miłej odmiany niedokładności po stronie przeciwniczek. Błyszczy Magda Stysiak i Paulina Damaske, która udowadnia, że jest wartością dodaną dla drużyny. Ogrom emocji nazbieranych w trakcie meczu zaczyna przechodzić w euforię nie tylko kibiców, ale i zawodniczek. Nie może być jednak zbyt spokojnie, Chinki odrabiają punkty i jest już tylko 11:10 dla Polek. Błąd w zagrywce przyjezdnych i punktowy blok Damaske tworzą dogodną sytuację do skończenia seta, jest 13:11. Punktowy atak Stysiak daje nam piłkę meczową, którą ,wykorzystuje świetnie dysponowana Damaske. Z czystym sumieniem można nazwać Paulinę bohaterką tego meczu, dając zmianę wprowadziła świeżość, nieustępliwość, mnóstwo energii a przede wszystki swoje niebagatelne umiejętności.
Po stronie Chinek cały mecz błyszczała Wu i Zhuan, jednak żeby wygrać mecz potrzeba całej drużyny na boisku.
Należy nadmienić, że to trzeci rok z rzędu, w którym Polki zagrają w półfinale VNL. W poprzednich dwóch latach zdobyły brązowe medale podgrzewając apetyty kibiców i całego środowiska. Jakb będzie tym razem? Czy uda się utrzymać medalową passę? Może Polki sprawią niespodziankę pokonując faworyzowane Włoszki? Wszystko wyjaśni się już w najbliższy weekend.
Polska - Chiny 3:2 (17:25, 25:20, 19:25, 25:19, 15:12)
