Włosi w półfinale!
Włosi od początku narzucili swoje warunki gry. Już w pierwszym secie zdobyli minimalną przewagę po asie serwisowym Kamila Rychlickiego (5:3), a choć Kubańczycy zdołali wyrównać (11:11), to kolejne minuty należały do ekipy z Półwyspu Apenińskiego. Pewna gra w przyjęciu i skuteczność w kontrataku pozwoliły odbudować przewagę (17:15), a końcówka była już formalnością. As Romano i błąd rywali w ataku dały Włochom wygraną 25:18.
Druga partia zaczęła się od mocnego uderzenia Kuby (0:4), ale europejski zespół szybko odzyskał równowagę. Po wyrównaniu na 8:8 przejął inicjatywę, a dzięki dobrej grze blokiem i zagrywką uzyskał bezpieczną przewagę. Kubańczycy nie potrafili utrzymać koncentracji, mnożyły się błędy, co Włosi skrzętnie wykorzystali. Lavia skutecznie zakończył seta, atakując po bloku przeciwników (25:19).
W trzecim secie nastąpiło przebudzenie zespołu z Karaibów. Gra była wyrównana do stanu 10:10, ale później Kubańczycy złapali wiatr w żagle. Znakomite zmiany i dobra ofensywa–zwłaszcza w wykonaniu Yanta i Melgarejo–przyniosły im pięciopunktową serię (10:15), której Włosi nie zdołali już odrobić. Po autowym ataku Italii Kuba wygrała 25:20, przedłużając swoje nadzieje.
Czwarty set był najbardziej wyrównany i emocjonujący. Żadna z ekip nie potrafiła odskoczyć na więcej niż dwa punkty, a wynik długo oscylował wokół remisu. Przy stanie 20:19 dla Włochów Kubańczycy popełnili dwa kosztowne błędy–najpierw w polu zagrywki, potem w ataku–co przechyliło szalę na korzyść Italii. Końcówka należała do Michieletto, który najpierw wywalczył piłkę meczową, a następnie kiwnął sprytnie za blok i zakończył spotkanie (25:21).
Włosi zagrali dojrzale, wykorzystując doświadczenie i głębię składu. Kuba postawiła się w trzecim secie, ale na więcej nie wystarczyło im argumentów. Reprezentacja Włoch zameldowała się w półfinale i czeka teraz na zwycięzcę meczu Francja – Słowenia.
Włochy - Kuba 3:1 (25:18, 25:19, 20:25, 25:21)
Niespodziewane trudności Brazylii i seria 11:2 w końcówce drugiego seta!
Pierwszy set rozpoczął się zgodnie z oczekiwaniami – Brazylijczycy szybko wyszli na prowadzenie 6:2, jednak gospodarze błyskawicznie odpowiedzieli. Chińczycy grali z polotem i dużym zaangażowaniem, świetnie prezentowali się w obronie i wykorzystywali potknięcia rywali. W środkowej części seta objęli prowadzenie 16:14, a choć Brazylia zdołała doprowadzić do gry na przewagi, to końcówka należała do gospodarzy. Blok, który był ich najmocniejszą bronią (aż 6 punktów w tej partii), zapewnił im niespodziewane zwycięstwo 31:29.
Druga odsłona także zaczęła się od przewagi Chińczyków, którzy nie zwalniali tempa (5:3, 13:11). Brazylijczycy wciąż nie mogli wejść na swój poziom aż do momentu, gdy na zagrywce pojawił się Fernando Kreling. Od stanu 14:17 Canarinhos zdobyli dziewięć punktów z rzędu, całkowicie odwracając losy seta. Kluczowa okazała się poprawa gry w obronie i skuteczność w kontrze. Set zakończył Lukas Bergmann potężnym atakiem (25:19).
W trzecim secie Brazylia szybko przejęła inicjatywę. Choć Chiny próbowały odpowiadać (13:12), to kolejna seria punktów przy zagrywce Krelinga (17:12) skutecznie ostudziła ich zapał. Matheus Bispo dorzucił asa (20:13), a końcówkę ponownie zamknął Darlan Souza, kończąc dwie ostatnie akcje (25:16).
Czwarty set rozpoczął się od kolejnego zrywu gospodarzy. Aż trzy asy serwisowe – dwa autorstwa Chuana Jianga i jeden Zhejia Zhanga dały Chinom prowadzenie 10:8. Brazylijczycy nie prezentowali się już tak pewnie jak w poprzedniej partii, ale wtedy do gry wkroczył Alan Souza, który kilkoma skutecznymi atakami odwrócił wynik (13:11). Końcówka ponownie należała do Canarinhos. Kolejna punktowa seria przy zagrywkach Krelinga, kontuzja Yuantai Yu oraz mocna gra blokiem pozwoliły Brazylii zamknąć seta 25:21 i cały mecz 3:1.
Brazylijczycy, mimo falstartu, zrobili swoje i zameldowali się w półfinale, w którym czekać będą na zwycięzcę starcia Polska – Japonia. Gospodarze turnieju pozostawili po sobie dobre wrażenie, ale tym razem to doświadczenie i jakość kadry z Ameryki Południowej zrobiły różnicę.
Brazylia - Chiny 3:1 (29:31, 25:19, 25:16, 25:21)

