Już od pierwszych piłek było jasne, że to nie będzie jednostronne widowisko. Premierowy set to prawdziwa siatkarska szachownica–punkt za punkt, ramię w ramię. Po wyrównanym początku (9:9), Polacy wrzucili wyższy bieg–seria czterech punktów i efektowny atak Wilfredo Leona dały prowadzenie 13:10. Rywale jednak nie odpuszczali, Irańczycy zdołali wyrównać (17:17), a końcówka seta przyniosła iskrzącą walkę. W decydującym momencie klasę pokazał Jan Firlej, posyłając asa serwisowego na wagę zwycięstwa 26:24.
Drugi set? Biało-czerwoni od początku nadawali ton grze. Skuteczna zagrywka, czujność na siatce i solidny blok pozwoliły zbudować prowadzenie (9:5). Iran znów jednak pokazał charakter, doprowadzając do remisu (15:15). Ale w końcówce to Polacy zdominowali boisko–pięć wygranych akcji z rzędu (od 17:17 do 22:17) i blok na zakończenie seta (25:20).
W trzeciej partii znów twarda walka. Goście ruszyli mocno (5:7), ale Polacy nie dali się zepchnąć. W kluczowym momencie, przy stanie 14:16–nasi siatkarze wrzucili piąty bieg. Seria pięciu punktów odwróciła losy seta (19:16) a finisz był formalnością. Skuteczny blok przypieczętował zwycięstwo 25:21 i cały mecz 3:0.
Obaj trenerzy zgodzili się na dodatkową partię, która tym razem padła łupem gości. Iran odskoczył na początku (0:4, 5:11), dobrze serwował i bezlitośnie wykorzystywał rozluźnienie gospodarzy. Polacy jeszcze poderwali się do walki, broniąc trzy piłki setowe, ale przegrali 20:25.
Ten mecz to solidny sprawdzian i cenne minuty dla kadrowiczów. Trener Nikola Grbić rotował składem, dając szansę m.in. zawodnikom wracającym do reprezentacji. Olsztyn znów żył siatkówką, a już w środę te same zespoły spotkają się w Lidze Narodów tym razem grając o zdobycz punktową i ustawienie w tabeli przed finałami.