Największe emocje z pewnością wzbudzi mecz na Podrpromiu, gdzie Rysice podejmą Radomkę, jak również spotaknie w Łodzi, gdzie Budowlani podejmą Chemika Police.

Sokół & Hagric Mogilno - UNI Opole 1:3 (24:26, 23:25, 25:19, 21:25)

Mecz rozpoczął się od dominacji przyjezdnych, które błyskawicznie odskoczyły na 7:2, wykorzystując nerwowy początek gospodyń. Wtedy jednak w polu zagrywki pojawiła się Emilia Pinczewska, a seria jej serwisów całkowicie odmieniła obraz gry – Sokół zdobył osiem punktów z rzędu i wyszedł na prowadzenie 10:7. Zespół z Mogilna złapał rytm, dobrze funkcjonowało przyjęcie i blok, a skuteczne ataki pozwoliły utrzymywać bezpieczny dystans (17:13, 23:18). Gdy wydawało się, że gospodynie pewnie wygrają pierwszą partię, na zagrywkę weszła Maggie Speaks, która popisała się serią punktowych serwisów, doprowadzając do remisu 23:23. Nerwowa końcówka zakończyła się zwycięstwem opolanek 26:24 po błędzie w ataku Mogilna.
Początek drugiej partii był bardzo wyrównany (9:9), a obie drużyny grały z dużą odwagą w ataku. Na chwilę inicjatywę przejęły opolanki (9:12), lecz gospodynie błyskawicznie odpowiedziały serią pięciu punktów (14:12), później to zawodniczki UNI zdobyły pięć punktów z rzędu. W końcówce większy spokój zachowały bardziej doświadczone zawodniczki UNI. Kluczową rolę odegrała Zaroślińska-Król, która w decydujących momentach wzięła ciężar gry na siebie i skończyła dwa ostatnie ataki w secie.
Siatkarki Sokoła nie zamierzały składać broni. Od początku trzeciej odsłony grały z większą swobodą i pewnością siebie (11:8, 17:11). Dobrze funkcjonował przede wszystkim blok. Opolanki próbowały odrabiać straty – po asie serwisowym Uxue Guereci zmniejszyły różnicę do trzech punktów (21:18), jednak końcówka należała do gospodyń. Wiktoria Kowalska znów błysnęła w ataku, najpierw zdobywając piłkę setową, a chwilę później kończąc partię asem serwisowym.
Czwarta partia była prawdziwym rollercoasterem. UNI rozpoczęło z impetem, zdobywając sześć punktów z rzędu(3:7) powiększając po kilku minutach przewagę do pięciu punktów (6:11). Gospodynie jednak nie zamierzały się poddawać – seria skutecznych zagrywek i błędy opolanek pozwoliły wyrównać (12:12). W kolejnych akcjach zespół z Opola znów odskoczył (12:16), głównie dzięki dobrej grze blokiem i czujności w obronie. W końcówce Sokół zbliżył się na jeden punkt (21:22), ale ostatecznie nie zdołał doprowadzić do tie-breaka. Trzy ostatnie akcje należały do UNI - atak Zaroślińskiej-Król, skuteczny blok i autowy atak gospodyń zakończyły spotkanie.

PGE Budowlani Łódź - LOTTO Chemik Police 3:0 (25:21, 25:17, 25:20)

Spotkanie rozpoczęło się po myśli Chemika. Zawodniczki z Polic wykorzystały problemy gospodyń w przyjęciu i zbudowały kilkupunktową przewagę (1:4, 6:11), między innymi dzięki dwóm asom serwisowym Przybyło. Łodzianki potrzebowały czasu, by wejść w rytm, ale gdy w polu serwisowym pojawiła się Paulina Damaske, sytuacja zaczęła się odwracać. Jej punktowa zagrywka dała remis 15:15, a Budowlane zaczęły coraz lepiej funkcjonować w ataku. Końcówka partii należała już do gospodyń, które wygrały trzy kluczowe akcje od stanu 22:21. Najpierw przyjezdne popełniły błąd w ataku, następnie Drużkowska skutecznie obiła blok rywalek, a chwilę później zakończyła seta punktowym blokiem blokiem.
Druga odsłona przebiegła pod pełną kontrolą łodzianek. Szybko odskoczyły one na 8:4, a z każdą kolejną akcją powiększały przewagę (12:6). Chemik miał ogromne problemy z utrzymaniem rytmu gry – zawodniczki z Polic popełniły aż 12 błędów własnych w tym secie, co znacznie ułatwiło zadanie Budowlanym.
Zespół trenera Biernata imponował konsekwencją i skutecznością w ataku. Łodzianki spokojnie prowadziły grę, a dwa ostatnie punkty w tej partii przyjezdne oddały po własnych pomyłkach.
Zespół z Łodzi poszedł za ciosem. Już na początku trzeciej partii gospodynie zdominowały rywalki, notując serię pięciu punktów z rzędu (5:0). Po kilku minutach przewaga wzrosła do dziesięciu „oczek” – po asie Mai Storck tablica wyników pokazywała 13:3. Chemik próbował się jeszcze poderwać do walki – dwa asy serwisowe Julii Hewelt pozwoliły zmniejszyć straty (21:15) – ale Budowlane kontrolowały przebieg gry. Ostatnie akcje to popis skuteczności w ataku. Bruna Honorio wywalczyła piłkę meczową, a chwilę później Aleksandra Wenerska zakończyła spotkanie, wykorzystując nieporozumienie w obronie przeciwniczek.

KS DevelopRes Rzeszów - MOYA Radomka Radom 3:0 (25:16, 25:15, 25:21)

Już od pierwszych akcji gospodynie narzuciły rywalkom swój rytm gry (4:1). Radomianki próbowały odpowiadać, jednak z każdą kolejną wymianą coraz wyraźniej ustępowały przeciwniczkom. Developres skutecznie punktował zarówno w ataku, jak i w bloku, co błyskawicznie przełożyło się na wyraźną przewagę (11:7, 17:10). Rzeszowianki grały pewnie i konsekwentnie, nie pozwalając rywalkom zbliżyć się na dystans mniejszy niż cztery punkty. Po udanym ataku Jasper gospodynie miały już dziesięciopunktową zaliczkę(21:11). Premierową odsłonę zakończyła Sieradzka, skutecznie obijając blok przeciwniczek.
W drugiej partii obraz gry nie uległ zmianie. Rzeszowianki ponownie rozpoczęły mocno, a po asie serwisowym Marrit Jasper prowadziły 8:5. Radomianki próbowały walczyć, jednak ich gra była zbyt nierówna, by na dłużej zagrozić faworytkom. Zespół Developresu prezentował się znakomicie jako kolektyw systematycznie powiększając przewagę (11:7, 15:9) i kontrolując przebieg partii do samego końca. Set zakończyła Julita Piasecka, posyłając precyzyjną zagrywkę tuż przed linię końcową boiska.
Trzecia odsłona początkowo była najbardziej wyrównana. Siatkarki Radomki, mobilizując się po nieudanych dwóch setach, dotrzymywały kroku gospodyniom (7:6). Na więcej jednak nie było ich stać – rzeszowianki błyskawicznie odzyskały kontrolę (11:6, 17:11). Przyjezdne jeszcze na moment poderwały się do walki przy zagrywkach Szumery, zmniejszając straty do dwóch punktów (17:15), ale końcówka należała już bezapelacyjnie do Developresu. Zespół z Rzeszowa zachował zimną krew w decydujących momentach. Serwis radomianek w siatkę dał gospodyniom piłkę meczową, a po chwili Marrit Jasper zakończyła spotkanie skutecznym atakiem przez blok z lewego skrzydła.

ITA TOOLS STAL Mielec - Metalkas Pałac Bydgoszcz 0:3 (21:25, 14:25, 21:25)

Początek rywalizacji był bardzo zacięty. Obie drużyny wymieniały się ciosami punkt za punkt, a żadna z ekip nie potrafiła zbudować wyraźniejszej przewagi. Mielczanki grały ambitnie, wspierane głośnym dopingiem kibiców, jednak doświadczenie i większa stabilność w grze bydgoszczanek dawały o sobie znać w kluczowych momentach. W końcówce seta zawodniczki Pałacu zachowały więcej chłodnej głowy – skuteczne ataki skrzydłowych oraz solidna praca w obronie pozwoliły im przechylić szalę na swoją korzyść i wygrać pierwszego seta.
Wygrana w inauguracyjnej partii dodała podopiecznym Martino Volpiniego pewności siebie. W drugiej odsłonie Pałac od początku przejął inicjatywę i błyskawicznie zbudował wysokie prowadzenie. Zespół z Mielca nie był w stanie znaleźć sposobu na dobrze funkcjonujący atak i mocną zagrywkę bydgoszczanek. Przyjezdne imponowały organizacją gry, regularnością w przyjęciu i skutecznością w ofensywie. Różnica klas była widoczna szczególnie w środkowej fazie seta, gdy Pałac punktował seriami, nie pozwalając rywalkom na rozwinięcie skrzydeł.
W trzeciej partii gospodynie postawiły trudniejsze warunki. Przez dłuższy czas rywalizacja toczyła się punkt za punkt – gospodynie grały z większym zaangażowaniem i skutecznością w obronie. Ich zryw pozwolił im utrzymać kontakt punktowy aż do końcówki seta (17:17). W decydujących momentach znów górę wzięło doświadczenie zespołu z Bydgoszczy. Skuteczne ataki i pewna gra w bloku przesądziły o losach tej partii.  

BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała - #VolleyWrocław 3:2 (25:14, 25:16, 20:25, 22:25, 15:13)

 Trener Bartłomiej Piekarczyk tym razem postawił na duet środkowych Abramajtys – Orzyłowska, co okazało się bardzo skutecznym rozwiązaniem. Abramajtys już na początku meczu zapisała na koncie kilka ważnych punktów, a rozgrywająca Szewczyk umiejętnie rozdzielała piłki między środek a atakującą Kertu Laak. Gospodynie dominowały w pierwszej partii w każdym elemencie – od zagrywki po blok meldując się w meczu z dużą pewnością siebie
W drugiej odsłonie obraz gry się nie zmienił. #VolleyWrocław nadal miał problemy z przyjęciem, a przewagę BKS-u budowały kolejne skuteczne akcje Borowczak oraz Orzyłowskiej, która ponownie zakończyła seta.
Od trzeciej partii inicjatywę zaczęły jednak przejmować wrocławianki. Trener Wojciech Kurczyński wprowadził na boisko Sarę Wąsiakowską i Amiee Lemire – obie wniosły sporo ożywienia. Poprawiło się przyjęcie, wrocławianki zaczęły skuteczniej grać blokiem, a mniej błędów własnych pozwoliło im wygrać 25:20. Czwarty set był najbardziej zacięty – BKS prowadził 16:12, ale ambitnie walczący #VolleyWrocław odrobił straty, a w końcówce przechylił szalę na swoją korzyść doprowadzając do tie-breaka.
Decydująca partia dostarczyła wielu emocji. Bielszczanki rozpoczęły od mocnego uderzenia (7:1), jednak wrocławianki nie złożyły broni i po serii udanych akcji zbliżyły się do rywalek (9:5). Doświadczenie drużyny gospodarzy dało o sobie znać szczególnie w końcówce tie-braka a ostatecznie to młoda rozgrywająca Wiktoria Szewczyk zakończyła spotkanie sprytną kiwką.

EcoHarpoon NOWEL LOS Nowy Dwór Mazowiecki - ŁKS Commercecon Łódź 0:3 (22:25, 20:25, 13:25)

Pierwsza partia rozpoczęła się od wyrównanej gry i skutecznych akcji obu drużyn. Po stronie gospodyń wyróżniała się Stachowiak, która skutecznie punktowała zarówno w ataku, jak i w polu serwisowym. Po jej asie LOS objął prowadzenie 21:19, jednak w końcówce więcej zimnej krwi zachowały łodzianki. Zespół ŁKS-u uporządkował grę, a po kilku błędach gospodyń w przyjęciu odwrócił losy seta na swoją korzyść.
Druga odsłona również rozpoczęła się od zaciętej walki, lecz z czasem inicjatywę przejęły wicemistrzynie Polski. Świetnie funkcjonował duet przyjmujących Brambilla i Bidias, a dodatkowo z bardzo dobrej strony pokazała się Daria Szczyrba. Łodzianki kontrolowały przebieg seta, skutecznie punktowały po współpracy Angeliki Gajer z środkowymi Obiałą i Stefanik, natomiast partię zakończył błąd serwisowy Zakościelnej.
Trzeci set miał już jednostronny przebieg. Siatkarki ŁKS-u od początku narzuciły swój rytm gry i sukcesywnie powiększały przewagę. Niezmiennie skuteczna była Brambilla. LOS próbował się bronić dzięki atakom Katarzyny Kowalczyk, jednak przewaga łodzianek była zbyt duża. W końcówce punktowym asem popisała się Bidias, a mecz skutecznym blokiem zamknęła Fayad.